INWAZJA – subiektywny portret śmieci
„Przedmioty wytworzone przez ludzi wkraczają do świadomości człowieka i ubarwiają ją. Ich liczba – zarówno bezwzględna, jak i mierzona w stosunku do środowiska naturalnego – rośnie z wybuchową siłą.” (A. Toffler, „Szok przyszłości”).
Czas „życia” produktów, mierzony jako okres ich kontaktu z człowiekiem, ulega skróceniu wraz z rozwojem poziomu technologicznego społeczeństwa. Na moich własnych oczach dokonała się w Polsce wielka przemiana: oto ze społeczeństwa chomikującego wszystko, co się ewentualnie może przydać, staliśmy się społeczeństwem „wyrzucającym”.
Sprzyja zjawisku wyrzucania charakter wytwarzanych rzeczy: nie chodzi tu tylko o zalew tzw. jednorazówkami (opakowania, chusteczki, pampersy, kubki itp.). Czas użytkowania ubrań, mebli, telewizorów, komputerów, samochodów i wielu innych wyrobów staje się coraz krótszy. Wraz z rozwojem współczesnej cywilizacji rośnie problem pozbywania się tego, co niepotrzebne.
Wzrasta nie tylko ilość śmieci komunalnych – rośnie też ilość odpadów technologicznych w postaci stałej, ciekłej i gazowej. Rozwój technik utylizacyjnych i działania mające na celu oszczędzanie środowiska są wciąż nieadekwatne do potrzeb. Środowisko, które nas otacza, jest w coraz większym stopniu obciążone śmieciami i odpadami, a powietrze, którym oddychamy, jest coraz bardziej skażone zanieczyszczeniami mechanicznymi, chemicznymi i biologicznymi.
Zbiór „INWAZJA – subiektywny portret śmieci” jest swoistego rodzaju skutkiem kontemplacji powyższych faktów oraz buntu przeciwko zjawiskom obserwowanym przeze mnie w skali lokalnej. Skupiłem się na tych śmieciach i odpadach, które wnikają w nasze środowisko w olbrzymich ilościach, poza wszelka kontrolą, poza systemami kolekcjonowania i utylizacji. U źródeł tego zjawiska leży szereg przyczyn – od masowej beztroski, nonszalancji, czy wręcz zwykłego chamstwa – aż po luki w zarządzaniu państwem.
Zdjęcia do wystawy kolekcjonowałem przez kilka lat, a wykonywałem je głównie w rejonie zamieszkania i na bałtyckich plażach. Nie ma ona charakteru dokumentalnego – wybór tematów wynikał z moich subiektywnych decyzji, a większość prac została przetworzona komputerowo.
To, co możemy zaobserwować w naturze, uznałem za wystarczająco bulwersujące –przy opracowaniu poszczególnych zdjęć w zasadzie unikałem formalnych zabiegów zmierzających do budowania klimatu grozy. Interesowały mnie raczej kwestie związane z estetyzacją tego, co z natury rzeczy estetyczne zwykle nie jest. Cóż, nierzadko się zdarza, że piękno jest jadowite…
Erazm W. Felcyn (2011)